Tego dnia zawitaliśmy do Ölüdeniz, miasta, o którym czytałam, że z niego wychodzi się na górę Babadağ , jak się później okazało nie z samej plaży, tylko trzeba by iść 4 km asfaltem i dopiero tam gdzieś skręcało się na właściwą drogę, darowaliśmy to sobie, bo dowiedzieliśmy się o tym wieczorem. Temperatury nie były sprzyjające chodzeniu z 10-12 kg plecakiem po górach, skoro w cieniu nic nie robiąc ociekało się potem (temp. odczuwalna wynosiła 58 C). Zawitaliśmy na błękitną lagunę, na którą wstęp kosztował 4,5 lira na osobę i nie wiedząc wcześniej, że można się tam również kąpać całą pogodę spędziliśmy na zwykłej plaży, a na lagunie byliśmy dopiero wieczorem.
Nie skorzystaliśmy też z rejsu na plażę pełną motyli, bo dla nas 15 lirów za osobę za taki rejs na tak niskobudżetowej wyprawie było za dużo. Wystarczy, że wieczorem zawitaliśmy na pizzę i piwo, gdzie okazało się, że dla klientów jest darmowy bilard bez ograniczeń czasowych. Było już po 22, gdy zawitaliśmy ponownie na plażę rozbijając namiot na jej uboczu.