znalezienie noclegu jednak okazuje się nie być takie idealnie łatwe. kiedy zachodzimy pod jeden z adresów pod którym spałam poprzednim razem, w mieszkaniu okazuje się nie być nikogo. zostawiamy więc dziewczyny wraz z naszymi plecakami i idziemy w drugie miejsce, tam jednak by wejść potrzeba jest znać kod domofonu, próbujemy kilka razy jednak bez powodzenia więc wracamy do dziewczyn. jako że nikt nadal nie przychodzi pod oczekiwany adres, dzwonimy pod inne numery, wiedząc że pod jednym z nich mieszka polskie małżeństwo. po chwili z okna wychyla się starszy pan i pyta o co chodzi. mówimy że my na nocleg, schodzi po nas na dół by otworzyć nam drzwi i zaprowadza do siebie. okazuje się że jego żona niedawno zmarła i na gospodarstwie jest teraz sam, no ale miejsca na nocleg niestety niema bo to lato i już siedzi u niego trochę osób, ale dzwoni do swojej znajomej która zabiera nas do siebie. nocleg kosztuje nas 40zl od osoby ale decydujemy się.