Rano po śniadaniu od razu kierujemy się w stronę centrum, gdzie w jakimś niedużym sklepiku udaję nam się zostawić plecaki pod opieką bardzo miłej pani no i ruszamy na zwiedzanie Symferopola. odnajdujemy cerkiew i dzielnice muzułmańską wraz z meczetem która znacznie odróżnia się od reszty miasta. odbieramy plecaki i jakiś chłopak zapytany o drogę na przystanek odprowadza nas myśląc że my chcemy na piechotę dojść do dworca autobusowego. jest +38C a my mamy na sobie ciężkie plecaki więc ja co jakiś czas pytam czy to jeszcze daleko i w ten sposób właśnie się okazuje że on chciał nas piechotą odprowadzić do dworca a nie na przystanek. kiedy widzi że chodziło nam jednak o coś innego akurat mijamy przystanek i stojący na nim autobus jadący na dworzec, więc zegnamy się z nim i wsiadamy. pod dworce chodzi dużo panów i wykrzykują nazwy różnych miast do których jadą. my nie wiedzieliśmy że to coś innego niż autokary więc właśnie w taki sposób dostajemy się do Jałty. pewnie nasz kierunek wyglądałby nieco inaczej gdyby nie to że dziś niedziela a wiemy że w Jałcie znajdziemy kościół. zajeżdżamy do Jałty i faktycznie nie mamy problemu ze znalezieniem kościoła. zjadamy jeszcze posiłek w restauracji która choć droga jak na Ukrainę to jednak mają tam pyszne rzeczy i później jadamy w niej bardzo często. trafiamy akurat na mszę po łacinie, bo polska była rano, bodajże o 9. po mszy rozpoczynamy długie poszukiwanie noclegu. jako ze Jałta to w sumie najbardziej znana miejscowość Krymu to ludzi jest całe multum i wszystko jest pozajmowane albo bardzo drogie. w przewodniku znajdujemy miejsce w którym siedzą babuszki oferujące noclegi, udajemy się więc tam, jest już praktycznie zupełnie ciemno. oferują nam noclegi też drogie ale w końcu z jedna z nich się dogadujemy i trochę schodzi nam z ceny. wsiadamy w marszrutke i jedziemy do Massandry, zaraz obok Jałty gdzie owa kobieta mieszka. idziemy jakąś drogą przez last, wąskimi ścieżkami, po drodze mijamy wytwórnie wina Massandra. zadziwiające tutaj jest to ze rury od gazu biegną nie w ziemi ale około 3 metrów nad nią, później przed budynkiem schodzą pod ziemia a tuż za nim znowu wychodzą. ten widok jest bardzo charakterystyczny na całym Krymie. takie żółte gazociągi ciągną się kilometrami.